Czy warto straszyć dziecko?
Niestety, trzeba odpowiedzieć krótko – nie jest to najlepszy sposób. Musimy zdać sobie sprawę, że maluch rozumuje zupełnie inaczej niż dorośli i pewne rzeczy mogą w jego umyśle być bardzo wyolbrzymione. Kiedy wymyślamy niestworzone historie, aby nakłonić dziecko do pewnych działań, nie odbiera ich ono jako żart czy fikcję. Traktuje on je jak najbardziej poważnie. Zresztą często możemy zauważyć, że dziecko oglądając bajkę, z ogromnym zaangażowaniem i emocjami podchodzi do pojawiających się w niej postaci. Pewnie nie raz słyszeliśmy płacz córeczki, która bała się macochy z Królewny Śnieżki albo synka, który był przerażony czarownicą z Jasia i Małgosi. Dopiero około 7 roku życia dziecko zaczyna coraz bardziej rozróżniać fikcję od prawdy.
Musimy sobie zatem uświadomić z czego wynika, że w ogóle przychodzi nam do głowy, aby straszyć nasze dziecko. W większości przypadków przyczyną jest zwyczajna bezsilność. Jesteśmy już zmęczeni ciągłym tłumaczeniem naszemu dziecku, że zabawki powinno się odnosić na miejsce i układać na półkach albo, że trzeba jeść owoce, aby być zdrowym. Wydaje nam się wiec, że kiedy zastosujemy drastyczną metodę w postaci gróźb, wreszcie uda nam się zaprowadzić w domu to co chcieliśmy. Niestety nie zdajemy sobie sprawy, że takie zachowanie może w przyszłości obrócić się przeciwko nam. Być może nadejdzie bowiem taki dzień, w którym mimo przekonać, że jeśli maluch nie zje obiadu przyjdzie Baba Jaga, nasze dziecko będzie uparte i mimo wszystko go nie zje. A wtedy nie ma się co oszukiwać – żadna Baba Jaga zapewne się nie pojawi. Dziecko zobaczy więc, że to co mówiliśmy nie było prawdą i nasz autorytet srogo na tym ucierpi.
Jeszcze gorzej jest straszyć dziecko strasznymi wydarzeniami, które nastąpią w rodzinie, jeśli załóżmy nie posprząta w pokoju. Niektórzy rodzice są zdolni nawet mówić dziecku, że jeśli nie spełni ono próśb i oczekiwań, to mamusia lub tatuś odejdą albo ciężko zachorują. Takie groźby mogą mieć naprawdę bardzo negatywny wpływ na dziecko. Traci ono po części swoje poczucie bezpieczeństwa i obawia się, że lada dzień nastąpi jakieś straszne zdarzenie. W takiej sytuacji między mamą a maluchem, może się wytworzyć tak zwana więź lękowa. Przejawia się ona tym, że dziecko boi się każdego momentu, w którym traci rodzica z oczu, boi się bowiem, że mama czy tata już nie wrócą. Taki rodzaj przywiązania jest bardzo niekorzystny dla psychiki brzdąca, opiera się bowiem przede wszystkim na strachu. Mogą zatem przy okazji pojawić się kolejne problemy, jak trudności z zasypianiem czy nocne moczenie albo odwrotnie – agresywne i nieprzyjazne zachowania względem rówieśników czy członków rodziny. Podobnie w sytuacji, w której mama najzwyczajniej w świecie się przeziębi, dziecko może się spodziewać, że zdarzy się coś strasznego i co gorsza, że to ono jest tej sytuacji winne.
Dlatego też postarajmy się zrezygnować z tej mało skutecznej na dłuższa metę metody wychowawczej. Nie wpłynie ona z pewnością korzystnie na naszego malucha i na relację z nim. Lepiej poszukać innych sposobów i uzbroić się w większą ilość cierpliwości i wyrozumiałości.